Jarmark św. Marcina za nami. Jakie lokalne przysmaki można było kupić?
W ostatni weekend III aleja Najświętszej Marii Panny była po brzegi zapełniona ludźmi. Mieszkańcy przeplatali się z turystami, którzy przyjechali tu nieprzypadkowo. Jarmark Gęsina św, Marcina z roku na rok przyciąga coraz więcej osób.
Legenda o św. Marcinie
Jest patronem żołnierzy i ubogich. Przez całe swoje życie chciał pomagać potrzebującym i pozbywał się wszystkiego, co miał w nadmiarze. Legenda głosi, że pewnego dnia oddal swój ostatni płaszcz napotkanemu żebrakowi, a potem został duchownym. I to bardzo dobrym, bo w szybkim czasie chciano go mianować biskupem.
Św. Marcin jednak bardzo się temu opierał, do tego stopnia, że ukrył się przed wysłannikami papieża w najdalszym kącie sadu. Niestety, jego obecność zdradziły głośno gęgające gęsi. Święty musiał przyjąć sakrę, a na pamiątkę tej historii właśnie, na św. Marcina zajadamy się gęsiną.
Stoiska pełne dobroci
12 listopada w piątek, gdy wczesnym rankiem otwierane były pierwsze stoiska, każdy z niepokojem patrzył na niebo. Najgorsze, co mogłoby się wydarzyć, to zimny i deszczowy dzień. Na szczęście pogoda była znośna przez cały jarmarkowy weekend. I również dzięki temu, stoiska odwiedziło tak wiele osób. Nie da się ukryć, że ten jarmark jest o wiele mniejszy, niż świąteczne, odbywające się w alei Najświętszej Marii Panny, drogi prowadzącej na Jasną Górę. Jednak właśnie ze względu na swoją kameralność, ma wierne grono fanów.
Na stoiskach, od 12 do 14 listopada można było kupić regionalne produkty z małych manufaktur. Były więc pyszne i świeże wędliny, a także wędzone ryby. Można było spróbować również miodów z okolicznych pasiek oraz nalewek, z naturalnych owoców prosto z sadu. Niektóre kramy oferowały zimowe ubrania — fantazyjne czapki, ciepłe szale oraz grzejące w zimie wełniane rękawice. Wszystko to, pochodziło od lokalnych dostawców.
Jarmark Gęsina na św. Marcina już za nami. Pozostaje tylko czekać na kolejną edycję. A ta już za rok!